28.11.2014

Wiosna w listopadzie


Hurra! Ankowy pokój wreszcie zyskał tapety i już nie straszy białymi ścianami. Mamy wiosnę aż po sam sufit, zrobiło się przytulnie i zgubiliśmy echo :-) Anka zachwycona i ja też. 
Cały miniony tydzień upłynął mi pod znakiem ekipy remontowej. Mam szczęście do rzetelnych fachowców z polecenia, uwielbiam obie ekipy, które pomogły mi uczynić mieszkanie naszym ulubionym miejscem na ziemi. Mogłabym panów wychwalać godzinami, są totalnym przeciwieństwem partactwa i tego, co zazwyczaj można zobaczyć w "Usterce". Śmieję się, że mogłabym zostać ich managerem i uczynić z nich celebrytów branży remontowo-budowlanej :-)
Dzięki naszym magikom Anka ma pięknie położoną tapetę, wykończoną pod sufitem styropianową listwą. Niby drobiazg, a moim zdaniem robi świetny efekt. Nadal brakuje kilku detali, z sufitu ciągle zwisa smętna żarówka. Anka dopytuje, kiedy pojawi się lampa, i podkreśla, że musi być niebieska, w kwiatki i koniecznie z koronką. Oj matka, trzeba było tak pracować nad wyczuciem smaku? Szukam pomysłu. Sprawa nie jest łatwa, bo lampa musi dać naprawdę silne światło - do oświetlenia jest jakieś 20 m2. Jakieś sugestie? Chętnie przyjmę :-) Brakuje też miejsca na Ankowe książki, więc na razie urzędują na regale w pokoju dziennym. Marzy mi się surowa szafa chlebowa, która pomieści lektury i inne drobiazgi Młodej. Tych gratów nie jest dużo, sami widzicie na zdjęciach. Oczywiście przed zrobieniem fotek ścieram kurze i zbieram karty rozrzucone po podłodze, ale nie wyrzucam z kadru tony zabawek - jest ich faktycznie niewiele, a i tak Ania bawi się kilkoma ulubionymi. A jak to wygląda u Was? Robicie już czystki w szafach i szufladach przed grudniowymi żniwami? 






W międzyczasie zaliczyliśmy też przedszkolny bal andrzejkowy. Księżniczki miały zakaz wstępu, więc Ania wymyśliła, że będzie czarną czarownicą. Z różnych względów, głównie finansowych, ale również z przekory, postanowiłam, że  tym razem jej kostium będzie arcy niskobudżetowy. Jedyny wydatek, jaki poniosłam, to kosztujący 5 PLN kapelusz zakupiony w lumpeksie. Był jeszcze z metką! Nieco zmniejszyłam go w obwodzie i leżał jak ulał. Wyciągnęłam z szafy czarną, błyszczącą sukienkę, którą miałam na sobie na pierwszym balu z Panem Mężem (gdyby się zastanowić, to w sumie był to nasz pierwszy, i jak na razie ostatni bal ;-). Mi sięgała do kolan, a odpowiednio podpięta u Anki spływała do ziemi. Uważając, by nie zniszczyć sukienki, podszyłam ramiączka, ozdobiłam srebrnymi guzikami i kolorowymi tasiemkami, zamieniłam tył na przód i gotowe :-) Powiem Wam szczerze, że tym razem reakcja Anki była zupełnie inna niż w przypadku karnawałowej sukni, nad którą spędziłam długie godziny (przeczytacie o tym tutaj). Młoda uradowana, co jakiś czas zakłada suknię w domu i biega w niej po salonach. 



Przed nami Jasełka i znów strój Aniołka. Obawiam się, że z poprzedniego wdzianka Anka wyrosła, no i stare skrzydła sama niedawno wyrzuciłam. Trzeba wymyślić coś nowego. Od dawna chodzą mi po głowie koronkowe skrzydła (kawałek drutu i koronki zawsze się w domu znajdzie), ale Młoda mówi, że skrzydła mają błyszczeć. No i masz babo placek. 
Poza tym przygotowuję się do świąt, prawie wszystkie prezenty kupione, a jutro wyprawa na tyską giełdę kwiatową - można tam upolować naprawdę wiele pięknych dekoracji w bardzo przystępnych cenach. 
Ściskam Was bardzo ciepło i obiecuję znów pojawiać się tu częściej :-)

16.11.2014

Back into action

  

Czuję, że żyję. Czas płynie, ale dni nie przeciekają przez palce. Świadomość na poziomie 150%. Każda chwila ma znaczenie. Mój urlop od życia to przyjemność ograniczona w czasie, więc staram się wyciągnąć, ile się da. Choć intensywnie pracuję nad scenariuszem "PO", staram się nie wywierać na siebie zbyt wielkiego nacisku, bo ta przerwa jest przede wszystkim po to, by złapać równowagę. Nadrabiam zaległości w dziedzinie "przyjemność życia", spotykam się z osobami, za którymi już od dawna tęskniłam, odwiedzam tych, których mam za rogiem i otwieram się na kolejne znajomości. Robię magiczne kanapki dla Pana Męża, uważnie dobieram składniki i smaki, czekam na niego z uśmiechem w wypucowanym domu i jest mi dobrze! Z Anką czytam, tworzę i gotuję. Rzecz jasna czasem się wściekam, bo urlopu od matczynych wyzwań nikt nie daje. Ale to nic, drobiazg nie wart wspomnienia. Nadal biegam, mam czas na filmy i malowanie paznokci, wyobraźnia buzuje, pokłady kreatywności się budzą. Jestem pełna dobrych myśli. Spokojna, zakochana i spełniona. Może i z boku wyglądam jak rozkapryszona panienka, która obraziła się na dorosły świat, ale co tam.. to mój czas, mój pomysł na kilka miesięcy, choć z pewnością nie na całe życie. 
W domu kilka nowości. Przyjechały tapety, jutro wkraczają fachowcy, mam nadzieję wkrótce pokazać Wam kolejną odsłonę Ankowego pokoju i ściany w kuchni. Popełniłam poduchę oraz girlandę i powoli przygotowuję się do świąt (co jest grubą przesadą, ale kto zabroni?:-)). Na zdjęciach jeszcze tego nie widać, ale biel powoli się u nas gubi, sznury lampek rozświetlają wieczory. Jest miło.


Na kominku lalka wygrzebana przez moją mamę z przepastnej szafy i wprost z mojego dzieciństwa.  Do dziś pamiętam wyprawę z rodzicami do Krakowa, a minęło już ponad 20 lat, i te emocje, gdy w Sukiennicach szukałam lalki dla siebie. Radość i wzruszenie, teraz emocjonuje się Anka. 




Stół zmienił kolor. Olbrzymia dawka dobrej energii od samego rana :-) 


Kwiaty i kropki dla Anki, czerwona kratka do kuchni. 







Dobrego tygodnia moi Mili! :-) 

2.11.2014

Jesienne porządki, czyli mała wyprzedaż

Ostatnio zabrałam się za wietrzenie kątów. Zajrzałam do pudeł, które wraz z wiosennym remontem powędrowały na strych, opróżniłam regały w dziennym, zrobiłam kipisz w komodzie. Wszystko po to, by odgruzować przestrzeń i zrobić miejsce na nowe szpargały, które przecież stale się pojawiają. Z niektórymi przedmiotami jest mi się ciężko rozstać (jak na przykład z tacą od Pip Studio lub wieszakiem z Minty House), ale po remoncie nie mogą sobie znaleźć miejsca w domu, a jest tyle innych drobiazgów, które by mi się przydały.. Jeśli tylko macie ochotę przygarnąć któryś z poniższych drobiazgów, bardzo proszę o mail na adres prettythingsbyagu@gmail.com
Pozdrawiam ciepło! 


 Szafka wisząca z Minty House, używana. Stan bardzo dobry. 
Wysokość 49 cm / szerokość 66 cm / głębokość 14 cm. 
Cena  130 PLN + koszty wysyłki wg cennika Poczty Polskiej


Szklana miseczka, ręcznie malowana. Używana. Stan bardzo dobry.
Wymiary ok. 8,5x14 cm.
Cena 10 PLN + koszty wysyłki wg cennika Poczty Polskiej


Biała ramka na zdjęcia. Używana. Stan bardzo dobry.
Szerokość 33,5 cm / wysokość 27 cm
Cena 15 PLN + koszty wysyłki wg cennika Poczty Polskiej


Drewniany wieszak, używany. Stan dobry (brakuje jednego świecznika).
Szerokość ok 50 cm.
Cena 10 PLN +  koszty wysyłki wg cennika Poczty Polskiej
Rezerwacja: Beata


Taca Pip Studio. Używana. Stan bardzo dobry. 
Wymiary 34x45 cm.
Cena 55 PLN + koszty wysyłki wg cennika Poczty Polskiej


"Creative Walls. How to display and enjoy your treasured collections". Geraldine James. Książka używana, stan bardzo dobry. Twarda okładka, 222 str. 
Cena 40 PLN + koszty wysyłki wg cennika Poczty Polskiej


"Zdobienie tkanin i innych materiałów". Okładka twarda, 112 stron. Używana, stan bardzo dobry. Książkę sprzedaję razem z farbami do tkanin w kolorze czarnym i fioletowym (nie używane). Pojemność 30 ml. 
Cena 20 PLN + koszty wysyłki wg cennika Poczty Polskiej
Rezerwacja: AgaC


Zielony zestaw z Home&You, używany. Stan bardzo dobry. Wymiary: duża miska 24x8 cm, podstawka 33x9 cm, małe miseczki 8,5x6,5 cm. 
Cena 20 PLN + koszty wysyłki wg cennika Poczty Polskiej


Wieszak z Home&You, nie używany. Wymiary ok 10x23 cm. 
Cena 10 PLN + koszty wysyłki wg cennika Poczty Polskiej