21.12.2014

Po mojemu


Im jestem starsza, tym bardziej smakuje mi moje życie. Mimo oczywistych wyzwań dorosłości, teraz mam większy wpływ na to, co robię, niż w dzieciństwie i wczesnej młodości. Ale przede wszystkim teraz już lepiej wiem, czego pragnę, potrafię po to sięgać i, co najważniejsze, doceniać szczęście, które mnie spotyka. 
Z Pragi wróciłam rozanielona. Trzy dni w towarzystwie przyjaciół, bez dzieci, bez obowiązków, w wygodnych butach i z ładną sukienką w walizce. Do tego, że mam świetnego męża, już się przyzwyczaiłam (ale przyzwyczajenie nie odbiera tutaj żadnego uroku!:-). Natomiast ciągle jestem zdumiona tym, ile fantastycznych przyjaznych dusz pojawiło się w moim dorosłym życiu. W dzieciństwie wiele razy się przeprowadzałam, zdarzyło się, że do jednej szkoły chodziłam zaledwie kilka tygodni, bo  znów się przeprowadzaliśmy, i znów trzeba było zmienić szkołę. Nie stanowiło to dla mnie wyzwania, był to naturalny stan rzeczy i dziwiło mnie, gdy ktoś mówił, że całe życie mieszka w jednym miejscu. Olbrzymim plusem takich doświadczeń jest to, że nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktów. Kłopot tylko w tym, że te kontakty często były powierzchowne, bo brakowało czasu i moich umiejętności, by pielęgnować je długofalowo. Kilka lat tu, kilka lat tam, po maturze wyprowadzka na studia do Krakowa.. i tak się złożyło, że nigdy nie dorobiłam się osobistej paczki przyjaciół. Dlatego moje zdumienie jest cały czas ogromne, że w dorosłym życiu, ba!, będąc już żoną i matką, odkrywam smak zbiorowej przyjaźni, takiej, co to do niczego nie zmusza, takiej do tańca i do różańca, która przyjmie wszystkie słowa, cieszy, wzrusza i pozwala się odmóżdżyć. 

W tym oto cudownym gronie bliskich mi osób powędrowałam na powitanie Nowego Roku do Pragi. Dlaczego nie 31 grudnia? Przyczyn tej młodej tradycji jest kilka, i wszystkie są prozaiczne. Po pierwsze, nie każdy może liczyć na urlop w sezonie około świątecznym. Jak tu wtedy wyjechać? Po drugie, uroczysta kolacja czy impreza w klubie nie przewiduje udziału dzieci, a dziadkom też się coś od życia należy - na ostatnią noc roku powinni mieć inne plany, niż niańczenie wnuków. Do tego jeszcze dochodzi fakt, że ciężko jest zarezerwować coś ciekawego i rozsądnego cenowo w okolicy Sylwestra, zwłaszcza, jeśli interesują nas jedna czy dwie noce - bardzo często trzeba się zdecydować na kilkudniowy pakiet. I tak w zeszłym roku narodziła się tradycja, która w dowolnym grudniowym terminie wiedzie nas szlakiem świątecznych jarmarków po miastach Europy. Głównym celem wypraw jest przyjemne spędzenie czasu. Plan wycieczki przewiduje trochę spacerów, trochę zwiedzania, wspólne biesiady i rozmowy, generalnie niewymuszony bieg wydarzeń. 

Turystycznych ciekawostek Wam nie sprzedam. Nie wyszliśmy poza podręcznikowe ramy, czyli jarmark na rynku, Most Karola, Hradczany i Vaclavskie Namesti. Dla mnie to była podróż bardziej sentymentalna, byłam tam już kilka razy i kiedyś, oprócz wspomnień, przywiozłam stamtąd pierścionek na palcu.

Co polecam? Mieszkańcom Górnego Śląska podróż pociągiem. Leo Express z Bohumina do Pragi wymiata. W bardzo komfortowych warunkach dotarliśmy na miejsce w ciągu 4 godzin, a bilet w jedną stronę kosztował mniej niż 50 PLN. Przy wcześniejszej rezerwacji może być nawet taniej. Przed dworcem w Bohuminie jest duży darmowy parking, na którym zostawiliśmy nasze samochody. Gdzie nocować? Już kolejny raz w Pradze korzystaliśmy z apartamentów Apart. Tym razem mieliśmy olbrzymie mieszkanie oddalone o dwie minuty od rynku. Cztery bardzo duże pokoje, do tego kuchnia i trzy łazienki. Wygodnie, czysto i bardzo przyjemnie. A najprzyjemniejsza była cena, bo dwie noce kosztowały nas około 1000 PLN, co przy podziale na 7 osób daje całkiem miłą kwotę. Noc Sylwestrową spędziliśmy w klubie "James Dean". Całe szczęście, że mieliśmy rezerwację! Ciekawy wystrój wnętrza, muzyka, która faktycznie ma melodię, a nie tylko "umcy, umcy", a do tego średnia wieku 30+. Na szczególną uwagę zasługuje też restauracja na parterze, to typowy amerykański diner, rodem z lat 50-tych. 

Tym razem nie zasypię Was zdjęciami. Skupiłam się na "tu i teraz", całą sobą chłonęłam atmosferę i relaksowałam się do granic możliwości. Jeszcze się tu pojawię przed świętami, ale już teraz Wam życzę, by nadchodzące dni były dla Was tak samo miłe! :-) Ściskam mocno! 








10 komentarzy:

  1. Praga jest piękna :) byłam tam z moim lubym w sierpniu. Ale podróż to była katorga - jechaliśmy autokarem z Trójmiasta...
    ale ogólnie bardzo mi się podobało i na pewno chętnie tam wrócę :)
    a Wasza tradycja ciekawa, z tym żeby spędzić "Sylwestra" wcześniej :)
    fajnie, że się zrelaksowałaś i miło spędziłaś czas! Ja mam nadzieję, że moje przyjaźnie przetrwają także w dorosłym życiu - mam na myśli, że nigdy nie przestaną istnieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całego serca Ci życzę, by te przyjaźnie przetrwały - mało co jest tak ważne jak one! Natomiast podróży autokarem z Trójmiasta nie zazdroszczę.. choć cieszę się, że Praga Ci się podobała. Ja bardzo lubię klimat tego miasta.
      Pozdrawiam ciepło! ;-)

      Usuń
  2. rozmarzyłam się, wyobraź sobie, że nawet zaczęłam Ci tego wszystkiego zazdrościć :))) suuper

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenia piękna sprawa :-) fajnie czasem pobujać w obłokach... pozdrawiam cieplutko :-)

      Usuń
  3. Cudownie! Praga mi się marzy, może nawet taka zimowa? Mnie też fascynują przyjaźnie dorosłych ludzi. Mimo że te nawiązywane teraz są bardziej otwarte i wyluzowane i wnoszą bardzo dużo wrażeń do mojego życia, to nie wyobrażam sobie go bez moich dwóch psiapsiółek, z którymi znamy się od podstawówki. Różnie bywało - oddalałyśmy się od siebie, by znów do siebie wracać, dzieliły nas różnice w poglądach czy stylu życia, ale dzięki nim wydaje mi się, że mam siostry:) Życzę wielu takich chwil spędzonych w doborowym towarzystwie...w sumie sobie też:)
    Pozdrawiam!
    P.S. Już bardzo chcę zobaczyć Twój dom w świątecznej gotowości:) Nie miałam czasu komentować, ale bomby retro to moja miłość, szkoda, że babcine poszły wniwecz;( Co prawda obecnie takie cuda nie pasują mi za bardzo, ale co tam, przynajmniej u Ciebie nacieszę oko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nawet nie pisz, że babcine retro bomby poszły wniwecz.. serce się kraje! Babskich przyjaźni z dzieciństwa zazdroszczę, dla mnie to nigdy nie była oczywista sprawa. W moim życiu jest jedna taka duszyczka, ale od 10 lat dzielą nas tysiące kilometrów, więc siłą rzeczy więzi się poluzowały. Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  4. W Pradze braliśmy ślub...:) cudowne miasto!

    OdpowiedzUsuń
  5. W Pradze braliśmy ślub...:) cudowne miasto!

    OdpowiedzUsuń