10.12.2014

Karuzela



O moim uwielbieniu do Nikiszowca pisałam już tutaj. W tym roku również udało nam się dotrzeć na Mikołajkowy jarmark. Organizatorzy nie zawiedli. Znów w centrum wydarzeń znalazła się retro karuzela - nie mam pojęcia, skąd ją wytrzasnęli, ale jest nieziemska i tworzy niesamowity klimat. Słodka melodia, wirujące figurki zwierząt, mnóstwo pięknych detali. Od razu poczułam magię świąt i ducha podróży (mam wrażenie, że nieco ładniejsze siostry śląskiej karuzeli znajdują się w niemal każdej europejskiej stolicy..). Były oczywiście stragany z rękodziełem, dla chętnych strawa na sianie, grzaniec, balony i Święty Mikołaj. A do tego lodowy tron! 



Anka szczęśliwa, bo na jarmarku towarzyszył jej wymarzony prezent, życzenie przelane na papier wiele tygodni temu. Kto ma dziewczynki w podobnym wieku, pewnie zna szaleństwo "Krainy Lodu" i dziewczyńskie marzenia o Elzie. I choć wolałabym, by Anka pragnęła szmacianej lalki lub artystycznych puzzli (tere fere), wspieram jej marzenia całą sobą i nie kręcę nosem na tę plastikową pannę. Przecież nie da się wartościować marzeń, a która z nas nie pragnęła być księżniczką? Radość Anki w sobotni poranek (05:30!!) była nie do opisania. Do tego stopnia, że w oczach miałam łzy wzruszenia, tak się ten mój kurdupel cieszył :-) I to potwierdza teorię, że unikanie prezentów bez okazji to dobry wybór - nieskażona jeszcze konsumpcjonizmem Anka nie posiadała się wprost ze szczęścia. Tak długo oczekiwana Elza wreszcie znalazła się w jej rękach. Ach, gdyby tak moja silna wola pozwoliła mi na taki sam reżim wobec własnych zakupów.. Uwielbiam znosić ładne rzeczy do domu, ale jeśli co miesiąc ląduje tu coś nowego ładnego, nie sposób wykrzesać z siebie tego dzikiego, dziecięcego entuzjazmu. Temat do głębokich przemyśleń.
Oprócz Elzy pojawiło się kilka drobiazgów od dziadków, pięknie wydane książeczki, urocze bluzeczki ("całe życie o takiej marzyłam!"), lampion-domek, który Anka od razu ustawiła na swoim kominku. W oczekiwaniu na Świętego ustawiłyśmy też choinkę, którą Ania samodzielnie udekorowała. Na szybko wyczarowałam girlandę z Tildowego papieru i już - świąteczna dekoracja u Anki gotowa. 


Ostatnie wyzwanie to abażur. Kupiłam sam stelaż i czekam na olśnienie. Raczej nie będę go całego obszywać, pokój Młodej duży, potrzebuje dużo światła, więc chyba pozawieszam tylko trochę koronek, kwiatów i korali. Pomyślę :-) 


14 komentarzy:

  1. Aga, owiąż sam stelaż materiałem albo wstążkami, będzie dużo światła i ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, kogo moje piękne oczy widzą? :-) Witam, witam! :-) Miło mi gościć! Mądrze mówisz, widziałam takie obwiązane ślicznotki - cudo :-) Trzeba tylko uważać, by nie obwiązać zbyt szczelnie - już to przerabiałam i było ciemno, jak nie powiem gdzie ;-)
      Zaglądałam ostatnio do Ciebie, ale cisza jak makiem zasiał. Co tam dobrego? Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
    2. Jak wszystko dobrze pójdzie, wrócę w przyszłym roku. Całusy :)

      Usuń
    3. Rzeczywiście będzie dużo ładniej i klimat się zrobi jakby bardziej pełny i cieplejszy.

      Usuń
  2. Karuzela nieziemska ... coś pięknego!
    ja niestety nie mam tyle woli by nie kupować E. zabawek bez okazji ... Ona wie co chce i też się umie cieszyć jak dostanie a ja się cieszę oczywiście razem z Nią hihi
    Święta i ja już czuję Emilka podśpiewuje kolędy pod nosem eh ten czas , cudny czas

    a u Ciebie pięknie, aż trudno oczy oderwać ...

    pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karuzela bajka, przenosi w inny wymiar, serio! A co do silnej woli, to skoro masz możliwości, a młoda się cieszy, to czemu nie? :-) Moje podejście wynika między innymi z niechęci do zagracania przestrzeni, z pasją pozbywam się rzeczy (paradoks polega na tym, że z taką samą przynoszę nowe ;-) i przekładam to też na Ankę - regularnie robimy przegląd książek, zabawek i ubrań. Poza tym widzę, że ona potrafi sobie cały świat zbudować wokół jednej małej serwetki lub figurki, którą dostała gratis w sklepie. Stąd nie widzę potrzeby bombardowania jej gotowcami, ale oczywiście rozpływam się, gdy udaje mi się i takie marzenia spełnić.. :-)
      Niech Emilka nadal podśpiewuje, nie ma nic słodszego. Moja Anka też już zaczęła :-) Pozdrawiam ciepło, już nastrojowo i świątecznie :-)

      Usuń
  3. Ale jestem ciekawa tego abażuru! Lampy ozdobione w ten sposób są niesamowite... ja niestety nie mam jeszcze takich umiejętności żeby się skusić na zrobienie abażuru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lampy to mój fetysz, o tak :-) potrafią zrobić całe wnętrze. Co do umiejętności, to zapewniam Cię, że przy Twoich predyspozycjach (przecież widzę na blogu, co robisz :-), na pewno dałabyś radę wyczarować magiczny abażur. Gorąco do tego zachęcam! :-) Na mój pewnie trzeba będzie trochę poczekać, dopiero skończyłam strój aniołka, a gdzie jeszcze porządki świąteczne? :-) Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  4. Nie dziwię Ci się ani trochę, że się wzruszyłaś widząc taką radość swojej Małej :)))
    Pokoik pięknie się prezentuje :) A abażur fajnie będzie wyglądać w zwiewnych koronkach :) Czekam na efekt końcowy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzruszenie było duże, to fakt, aż sama byłam zaskoczona :-) Cieszę się, że pokoik Ci się podoba. A abażurem oczywiście się pochwalę, jak tylko osiągnie efekt końcowy. Pozdrawiam ciepło! :-)

      Usuń
  5. O tak, kraina lodu to istny szał :)
    Na Nikiszu rownież byłam, świetna atmosfera, piękne wyroby, aż trudno się zdecydować co kupic, oczu oderwać nie mozna. Czekam na abażur :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, wreszcie ktoś wie, o czym mówię :-) Szał, szał, aż do bólu. Bardzo się cieszę, że jarmark na Nikiszu (i sama dzielnica) ma więcej fanów, naprawdę zasługują na uznanie :-)

      Usuń
  6. Nie wierzę! Jak ja mało wiem o Śląsku...orientujesz się może, czy ta karuzela jest wystawiana tylko na czas jarmarku, czy może da się ją jeszcze zobaczyć? Wyobrażam sobie radość Anki, uwielbiam, jak spełniają się marzenia, te materialne też:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wierzę! :-) Orientować się nie orientuję, ale jarmark jest na Facebooku i na pewno można tam dotrzeć do organizatorów. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś mógłby to cudo trzymać przez cały rok pod strzechą i wyjmować tylko na te dwa dni w roku. A swoją drogą, to chciałabym spotkać tę retro pannę po godzinach i zrobić jej magiczną sesję zdjęciową.
      A marzenia materialne są po to, by je spełniać, w pełni się zgadzam. Trzeba tylko uważać, by sprawa nie wymknęła się spod kontroli :-) Ściskam! :-)

      Usuń