Tak chciałabym być oryginalna, ale cóż, nie jestem odporna na wnętrzarskie trendy. Co gorsza, nie wyłapuję ich od razu. Początkowo obserwuję je z daleka, z dystansem, bo wtedy jeszcze sobie myślę, że ja przecież nie popłynę z prądem. A potem, gdy już się napatrzę na blogach, Pintereście i w internetowych sklepach, poddaję się i też tak chcę. Całe szczęście nie dotyczy to wszystkich trendów, ale ten na dekoracyjne poroża trafił mnie już dawno. Kto by pomyślał? Ja, wieloletnia wegetarianka, i jeleń na ścianie? Pewna miła memu sercu koleżanka straszy mnie wypchanym dzikiem, ale to zupełnie co innego niż dizajnerski łeb rogacza. Włochaty dzik to paskudztwo. A taki łeb rogaty może być z masy papierowej, kartonu, drewna lub tworzywa. W wersji minimalistycznej lub na bogato. Może ociekać złotem, kiczem lub koralami. W stylu scandi albo etno. Ale co tam łeb. Przecież tu o rogi chodzi. Zachciało mi się tych rogów na ścianie, ale niestety, to co ładne, sporo kosztuje. Na razie więc tylko wzdycham do najpiękniejszego z rogaczy:
Może kiedyś się na niego skuszę, a na razie zadowalam się imitacją. Skromną wariacją, która nie kosztowała mnie nic a nic, bo zmajstrowałam ją z patyków, resztek wełny, pudełka na buty i folii samoprzylepnej. Za jakiś czas zawiśnie nad kanapą i będzie trzymać miejsce dla rogatego arystokraty :-)
Zapewne po tym komentarzu okażę się (co najmniej) dziwaczką, ale powiem szczerze, że chętniej przygarnęłabym Twoją atrapę, niż tego arystokratę.
OdpowiedzUsuńCudo!
Zdaję sobie sprawę z tego, że arystokrata łatwy w odbiorze nie jest ;-) Więc rozumiem. I jest mi bardzo miło :-) Pozdrawiam :-)
UsuńZgadzam się z Agnieszką (Apaczowa:)) Ja fanką rogaczy na ścianie nie jestem, ale jeśli miałabym wybierać, to wolę Twoją wersję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Iwona
Takie patyczki owijałam włóczką rok temu;) strasznie czasochłonne - dlatego podziwiam! ale na wykorzystanie ich w roli poroża nie wpadłabym! Super! A może by tak owinąć kolorową włóczką prawdziwe poroże? Przecież nie musi być z czaszką - sama mam w domu 1,5 kompletu tzw. zrzutów:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwinęłam się z tymi rogami w jakieś 1,5h, więc nie było tak źle :-) Myślałam już o wykorzystaniu zrzutów, ale mam psychiczne opory (zupełnie nie wiedzieć czemu). Na razie pozostanę zatem przy moich patykach, a za jakiś czas może dorobię się sztucznego łba ;-) Pozdrawiam ciepło!
UsuńCiekawy pomysł :) mnie jakoś rogi nie kręcą, ale Twoje wyglądają bardzo ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńNiektóre różki i mnie się podobają, zwłaszcza te nieprawdziwe(z innych materiałów). Twoja wersja jest niedosłowna i odjazdowa. Moja wersja jest w głowie na razie:)
OdpowiedzUsuńJuż jestem ciekawa, co Twoja wyobraźnia wymyśliła :-)
UsuńTo nie jest imitacja tylko twoje spojrzenie na temat:) Wspaniałe i kreatywne! Miłego dnia
OdpowiedzUsuńten Twój okaz wymarzony bardzo odważny i z pewnością będzie przykuwał uwagę - wciąż na pierwszym planie :) a stworzony przez Ciebie rogacz - wygląda baaardzo dizajnersko :)
OdpowiedzUsuńProsze jaki fantastyczny pomysł!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki za ten dziki uśmiech, który mi wywołałaś :))))
OdpowiedzUsuń