14.12.2013

DIY doskonały

Naoglądałam się u uzależnionych projektów DIY i teraz ciągle coś łazi mi po głowie. A że rok zbliża się ku końcowi, święta idą, a i bez związanego z tym zamieszania człowiek jest zmęczony, to kolejny DIY ma się zrobić sam. 
Projekt pozostaje na razie w sferze planów, ale jest zacny :-) Zaczynamy:

Miejsce akcji: 
W łóżku przy śniadaniu / wieczorem na kanapie / w przytulnej kuchni nad kubkiem gorącej herbaty. Leżąc i pachnąc, leniwie przeglądamy zasoby wirtualnych pasmanterii. Upolowawszy tkaninę, która przyprawia nas o szybsze bicie serca, uświadamiamy sobie, że obrus w gwiazdki to to, czego absolutnie nam do szczęścia potrzeba. Myślą natychmiast dzielimy się ze Ślubnym lub jego odpowiednikiem, który w imię miłości zrobi dla nas wszystko - nawet przelew o północy :-)

To samo miejsce akcji, kilka dni później:
Na stole kolorowa paczuszka. Uśmiecha się do nas. Oczyma wyobraźni widzimy, jak piękny kupon bawełny przeobraża się w obrus. Nie taki zwykły znowu, bo na stół owalny, no i na gumce koniecznie, by młode pokolenie go nie porwało. Marzenia przerywa jedna brutalna myśl o pracy, którą trzeba wykonać, zanim się pójdzie na urlop / o niekupionych i niespakowanych prezentach / oknach, co to dawno detergentu nie widziały itp, itd.,opcje można mnożyć w nieskończoność. Co tu robić? 

Otóż Miłe Panie, należy wcisnąć tkaninę pod pachę i wskoczyć z nią do auta. Jeśli zasypane śniegiem, uśmiechnąć się do Ślubnego, który swoim zwyczajem, w imię miłości zrobi dla nas wszystko.. Należy kierować się w stronę domu rodzinnego, który na szczęście blisko, i w którym, tak się dobrze składa, mieszka tata, co to ma maszynę do szycia, i talent do tego też. Robimy oczy kota ze Shreka, mówimy, że życie takie ciężkie i pracy co nie miara, i że nikt tak dobrze jak on nie uszyje obrusa, takiego prostego, na owalny stół, wystarczy wszyć gumkę i gotowe.
Podczas gdy tata będzie walczyć z gwiazdami, my siadamy z mamą w kuchni, wsadzamy nos do pyrkającego gara lub wcinamy jej szarlotkę. Do domu wracamy wieczorem, z pięknym obrusem pod pachą. Wita nas Ślubny i widok wykąpanego dziecka śpiącego pod słodką bambi-pierzyną. Magia świąt. I tylko jednego mój plan na DIY doskonały nie przewidział. Mianowicie tego, że tatę spotka kaszel z katarem i zatroskana mama powie przez telefon: "Kochanie, nie przyjeżdżajcie w ten weekend".

Jakiś pomysł na plan B? :-)

2 komentarze:

  1. Jak cudownie sie Ciebie czyta, rewelacja :)
    Plan byl zacny, dobrze pomyslany, mysle ze plan B tez bedzie rownie dobry, ba nawet lepszy! :)
    pozdrawiam
    ps: bambinowke z poprzednich postow widzialam swietna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, zapraszam na więcej :-)
      PS. Urzekła mnie Twoja "bambinówka" - świetnie to ujęłaś :-)

      Usuń