12.01.2014

Gdzie jestem, gdy mnie tu nie ma

Najczęściej bujam w obłokach z szydełkiem w dłoni. Nie mam się jeszcze czym pochwalić, bo ciągle jestem na etapie łączenia babcinych kwadratów. Dziewczyny, dla tych z Was, które sypią pledami i chustami jak z rękawa - wielki szacun! Doprawdy nie wiem, jak Wy to robicie! Ja mozolnie dziergam, zabezpieczyłam każdy kwadrat igłą i nitką, bo po porażce z poduszką (jedna nitka puściła i trzeba było cerować), nie mogę pozwolić na to, by narzutę dla Ani spotkał ten sam los. Kwadraty i kolorowe nitki walają się po całym domu, a mnie aż ręka świerzbi, by zabrać się za coś innego. A że akurat wiem, że daleko tak nie zajdę, to trzymam się tego jednego projektu. Na Gwiazdkę nie wyszło, kolejny termin to Wielkanoc. Każdy kibic jest na wagę złota :-)

A o czym bujają moje obłoki? O pokoju dziecięcym jak z bajki, białej cegle na ścianie, drewnianych podłogach, tapecie w miętowe karo i otwartych półkach kuchennych, uginających się pod kolorowymi skorupami. Jednym słowem, przed nami remont. Zaczynamy na wiosnę, więc pracuję już pełną parą, by tym razem mieć wszystko po swojemu. I nie chodzi mi o to, by koniecznie zrealizować te wszystkie wnętrzarskie marzenia, ale by nie zaliczać wpadek w stylu lodówki stojącej zbyt blisko okna, i tym samym zaciemniającej kuchnię. 
Mój mózg dostaje już oczopląsu. Chodzę niewyspana, wiecznie nabuzowana, no bo jak tu spać, kiedy tyle do wymyślenia, sprawdzenia i zaplanowania? Dziś możliwe są takie rozwiązania, o jakich jeszcze niedawno nawet mi się nie śniło. Ogranicza nas jedynie wyobraźnia i finanse. Chcę wierzyć, że dużo większą rolę odgrywają zasoby tej pierwszej. 

Moim oczkiem w głowie będzie pokój Ani. Staram się wypośrodkować i znaleźć kompromis między moim zmysłem estetyki, funkcjonalnością i oczywiście potrzebami młodej. Jak to u Was jest ze spełnianiem wnętrzarskich życzeń waszych pociech? Staram się brać pod uwagę Ankowy głos, ale uważam, że najpierw trzeba popracować nad jej gustem. Jest jeszcze w tym wieku, że trudno tu mówić o narzucaniu czegokolwiek, Ania jest elastyczna i niemal zawsze udaje się nam dogadać, wspólnie decydujemy, na jakiej wysokości powiesić obrazek i czy wsadzić go w ramkę czy przykleić kratkowaną washi tape. O tak, takie decyzje chętnie jej zostawiam, ale na żaden pokój pod wezwaniem Hello Kitty, czy nawet bardzo szanowanego przeze mnie Piotrusia Królika, się nie zgodzę. Postaram się tak urządzić ten pokój, by miał w miarę neutralną bazę z ciekawymi dodatkami. 

Tak wygląda fragment pokoju Ani (niestety cały czas nie udało mi się zrobić względnie porządnych ujęć całego pokoju, ale pracuję nad tym :-):






A to mi chodzi po głowie (kolejność przypadkowa):



















Jasna baza, kolorowe dodatki, trochę słodko, trochę vintage'owo, Jeśli uda mi się osiągnąć ten efekt, to chyba się tam wprowadzę :-)

6 komentarzy:

  1. Rozumiem doskonale problem lodówki zasłaniającej okno kuchenne... Układ kuchni odziedziczyliśmy po zakupie mieszkania po poprzednich właścicielach... Na remont generalny kuchni już kasiory nie starczyło, więc póki co lodówka zasłania nam okno :) Inspiracje są przepiękne. Życzę aby udało się je wszystkie połączyć w idealną całość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, Ty problem odziedziczyłaś, a ja swój sobie sama zafundowałam :-) inspiracje faktycznie cudne, czuję się jak maluch w sklepie z zabawkami, oczy się śmieją, serce szybciej bije. Nie chce się wierzyć, że można sobie aż tak upiększyć świat :-)

      Usuń
  2. Te inspiracje sa bajeczne! Tez mysle ze jasna wyjsciowa baza to ocean mozliwosci, dodatkami przeciez mozna tak wiele zmienic.
    Trzymam kciuki za remont
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę tylko pamiętać, by nie utonąć w tym oceanie możliwości. Doprawdy nie mam pojęcia, jak tu coś wybrać, skoro wszystko takie piękne :-)

      Usuń
  3. Ej, czy ja gdzieś przegapiłam, że produkowałaś muchomory ? Bombaśne są.

    Inspiracjami mnie nie zaskoczyłaś, bo one po prostu... bardzo Twoje są :) Zwłaszcza to z gitarą i z trzema drewnianymi skrzynkami wydały mi się mocno Agu'owate. Cóż, zobaczymy na wiosnę na ile Cię znam :D

    PS. Pięknie linkujesz zdjęcia ! (umiałam ganić, umiem też i chwalić, wink)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello hello! Jestem chwalipięta. Gdybym własnoręcznie popełniła muchomory, już dawno byś o tym wiedziała :-) wyszły one spod ręki mojej uzdolnionej bratowej, która nie wiedzieć czemu, nie prowadzi żadnego bloga.
      PS. Dziękuję za pochwałę - robię, co mogę :-)

      Usuń