7.02.2014

Garderobianych dylematów ciąg dalszy

Można było przewidzieć, że to się tak skończy. W miniony weekend Ania oświadczyła, że nie chce być żadnym Czerwonym Kapturkiem. Ona będzie księżniczką-królewną w długiej sukni. Żółtej. 
Co tu robić? Szczęśliwie za kapturka jeszcze się nie zabrałam, ale wizja małej kolorowej bezy boleśnie raniła moje poczucie piękna. Pukałam do wielu drzwi, szukałam różnych rozwiązań i żywiłam się nadzieją, że Ania chętnie zostanie hinduską księżniczką. Mam milion szali i apaszek w orientalne wzory, oczyma wyobraźni widziałam Młodą z błyskotką na czole (bindi, czy tak?), dzwoniącą bransoletką na kostce i misternym tatuażem na dłoniach. Zapomnij! W życiu! Anka chce być bezą i już. Idzie z prądem i co ja mogę na to poradzić? Temat niby płytki, ale wierzcie mi, spędziłam godziny na refleksjach. Bo jak tu subtelnie kształtować gust i zachęcać do oryginalności, jednocześnie nie podważając jej wyborów i nie pozbawiać poczucia własnej wartości? Ania czuje się najpiękniejsza, gdy jest obwieszona klipsami, koralami i pierścionkami Hello Kitty. Idea "mniej znaczy więcej" do niej nie przemawia. Więc choć błyszczy bazarowo, powtarzam jej, że jest piękna. Postanowiłam raz na jakiś czas podsuwać jej bardziej gustowne pomysły, ale nie będę jej namawiać. Liczę na to, że sama z tego wyrośnie, i to w poczuciu, że rodzice w pełni ją akceptują. Czas pokaże.
Wracając natomiast do kostiumu księżniczki-królewny, przyznam się, że przejrzałam ofertę w marketach i na allegro. Wyszłam z założenia, że Ania chce po prostu wyglądać jak większość koleżanek, więc dopuściłam do siebie myśl, że tym razem może nie żaden hand made, tylko gotowy produkt. O zgrozo! Powiedzcie mi, dlaczego te stroje są takie szkaradne? Szeleszcząca, błyszcząca, momentami wręcz ordynarna plastikowa tandeta. Totalne bezguście. No sorry, to jest paskudne. Dlaczego na zagranicznych stronach można znaleźć cuda, a nam funduje się badziewie? Oto, co oferuje Etsy:



A to rodzima oferta:




Nie pozostaje mi nic innego, jak uruchomić zwoje mózgowe, zakasać rękawy i wymyślić coś, co zadowoli zarówno Ankowy, jak i mój gust. Myślicie, że się uda? Bal już w najbliższy wtorek..

10 komentarzy:

  1. oj tak tak. jestem tego samego zdania, że w polskich sklepach dzieciom serwuje się kicz. jeśli rzeczywiście chce się kupić coś bardziej wartościowego, to od razu trzeba za to płacić wielkie pieniądze. jestem niezwykle ciekawa, jaki będzie efekt Waszej pracy nad strojem - trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja odnoszę wrażenie, że w sklepach stacjonarnych wyboru właściwie nie ma. Całe szczęście że w sieci aż kipi od pomysłów i fantastycznych realizacji. Efekty mojej pracy wkrótce, dziś tylko zajawka :-)

      Usuń
  2. Znam ten bul. Moja młodsza córcia (też Ania) była i jest grymaśna. Jak była w przedszkolu i na początku podstawówki przed każdą zabawą karnawałową przerabiałam dokładnie to samo;-ja dążyłam do oryginalności w jakiejś przyzwoitej jakości, a ona i tak uparcie chciała być plastykową księżniczką. Moja Ania właśnie będzie kończyć podstawówkę:-a teraz z kolei muszę ją przekonywać, że to co wisi w tzw. galeriach nie jest ani oryginalne, ani ładne, że o jakości nie wspomnę. No cóż skoro ona ,,musi,, wyglądać jak kopia swoich koleżanek. Nawet sweterki, które mam jej wydziergać mają być kopią tych z galerii.
    STRASZNE!!! .Też mam nadzieję, że z tego kiedyś wyrośnie.
    Gorąco pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne imię wybrałaś :-)
      A wracając do tematu - to boli, boli, ale chyba trzeba dzieciakom na to pozwolić. Widzę, jakie cuda potrafisz czarować, i aż szkoda kopiować sieciówki. Córa kiedyś doceni i będzie albo przychodzić po prośbie, albo sama się weźmie do roboty i zacznie dziergać pod prąd. Jestem niemal pewna :-)

      Usuń
  3. Ach te dylematy wychowawcze:) Już się "cieszę" na szycie kostiumu batmana albo innego spajdermena za kilka lat...w zależności, który z dżentelmenów będzie akurat na topie;) Swoją drogą ostatnio przypomniałam sobie swoje dziecinne hity modowe - po prostu musiałam je mieć, bo nosiły je wszystkie "fajne" koleżanki. I tak dreptałam do szkoły w białych drewniakach, które obcierały niemiłosiernie i były po prostu brzydkie...do tej pory płonę ze wstydu:D Tak, z tego się wyrasta:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, żeby tylko to batman lub spajdermen był na topie :-) nie wiadomo, co przez tych kilka lat wyplują media.
      Tak, pamiętam te chodaki! Nigdy się swoich nie doczekałam, ale przez długi czas marzyłam i zazdrościłam. Nosiłam inne dziwne rzeczy i jakoś wyszłam na ludzi, Ty po tych drewniakach też żyjesz - może nie taki diabeł straszny? :-)

      Usuń
  4. Że pięknie będzie wyglądała na balu nie wątpię :) ale bardzo mnie interesuje jak się rozwinie ten wątek z różem i hello kitty. To jeden z ważnych tematów moich rozmów z przyjaciółką, która ma ten sam... problem ? :D
    Zaczynam dojrzewać do mówienia w takich sytuacjach "nie", choć to na razie bardzo teoretyczna decyzja wychowawcza :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretyczna decyzja? A będzie wkrótce praktyka? Coś mnie ominęło? :-)
      Sama jestem ciekawa tego różowego wątku. Hello Kitty na bal nie pójdzie, no ale przecież z domu go (jej?) nie wyrzucę. Lekko nie jest :-)

      Usuń
  5. Walcz, walcz :)
    Nie daj się ! Estetyka górą :D

    OdpowiedzUsuń
  6. I am the creator of the snow white dress that you picture from Etsy. I am a seller of my own small business where I hand make all of those dresses. Though they are very different from what is created in your culture, they are still very much hand made by myself. Just like you, I make these dresses for my daughter. Even though Etsy is a large website, it is comprised of small sellers, like myself, who hand make all of the items we sell.

    OdpowiedzUsuń