12.04.2014

Pretty Things by Agu z dumą prezentuje

Szydełkową narzutę, niemal antyczną, rozpoczętą wieki temu. Narzuta dorobiła się wielu postów, a jej części składowe wystąpiły w niejednej sesji zdjęciowej. Nie wiedzieć jakim cudem ukończyłam ją po cichutku w marcu i wreszcie Wam pokazuję. Kolorowa narzuta zdobi Ankowe łóżko, ale przede wszystkim mile łechce moją próżność i daje nadzieję na przyszłość. To nic, że tak długo przychodziła na świat. Dla mnie jest symbolem, dowodem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych, że pewne granice istnieją tylko w mojej głowie. Zapewne nigdy nie wydziergam misternych koronek ani rozkosznych cud-laleczek, ale najważniejsze dla mnie jest to, że się odważyłam, spróbowałam, nie zniechęciłam i własnymi rękoma stworzyłam to coś. Mam apetyt na więcej, w głowie milion pomysłów, ale i świadomość oraz zgodę na to, że czas nie pozwoli zrealizować wszystkiego. Nic to. Szydełkowa kolorowanka jest już z nami i raduje serce i oko :-)





W wolnych chwilach staram się wydziergać kolejne wełniane maleństwo, łapać wiosnę i cieszyć się życiem. To ostatnie znów trwa jedynie od piątku do niedzieli. Pozostałe dni to jakiś letarg. Niezwykle osobliwy, bo na wysokich obrotach. Aktywność zawodowa mi nie straszna, ale postać, jaką ostatnio przybrała, zaczyna mnie przerastać. Czekam na światło w tunelu i cieszę się weekendowym lenistwem. Z okresu, gdy mieszkałam z rodzicami, pamiętam sobotnie zamieszanie. Sprzątanie, zakupy, wielką krzątaninę. Odkąd mam własną rodzinę, stosuję inny system, bo weekend to świętość - zaopatrzenie zazwyczaj w czwartek, porządki najpóźniej w piątek. Sobota i niedziela to już sama przyjemność. 

Dziś była moja kolej na poranny dyżur przy Ani, ale ta dobroduszna dziewczyna obeszła się ze mną łagodnie. Wstała koło 7:00 i dobrą chwilę zabawiała swe lalki w pokoju. Jeszcze w piżamach wypiłyśmy niespiesznie kakao przy kuchennym stole, po czym Anka zażyła sobotniej porcji bajek, a ja bezkarnie surfowałam w sieci. 

Reszta dnia toczyła się równie niespiesznie, Długi spacer po Gliwicach, już w towarzystwie wyspanego Pana Męża, śniadanie na mieście, przy nim najpierw wspólne pogaduchy, a potem każdy z nosem w swojej lekturze. Zadarte głowy, widok pięknych kamienic skąpanych w słońcu, jabłonie obsypane różem, stragany z kwiatami. Roześmiana buzia, uciekające gołębie, milion pytań do.. uwielbiam taki zwykły czas, towarzystwo moich najbliższych, codzienność w moim mieście.
Pomyślałam dziś, że muszę kiedyś przygotować dla Was post o Gliwicach - uwielbiam je! Jest tu mnóstwo uroczych zakątków, klimatycznych lokali, kilka galerii rękodzieła, sporo ciekawych wydarzeń. No i te kamienice! Wiele bym dała za wycieczkę do ich wnętrz.

Na to jeszcze przyjdzie czas, a tymczasem pokazuję kolejne ślicznotki. Kwiecie rwane rękami mojej małej kwiaciareczki, kompozycje wspólne, zdjęcia moje. Na zdjęciach również wazonik z bytomskich staroci - kicz doskonały.








A tutaj jeszcze kilka kadrów z kuchennej półki, na której najczęściej lądują moje zdobycze:




Jutro kolejna towarzyska wyprawa, tym razem na Lipową w Gliwicach. Wstyd się przyznać, ale będzie to mój pierwszy raz. Trzymajcie proszę kciuki za pogodę oraz owocne łowy :-)
Miłej niedzieli! :-)

14 komentarzy:

  1. Śliczności! Kocham tę Twoją szydełkową narzutę! Pięknie i wesoło wygląda. Półeczka ze skarbami też prezentuje się ślicznie. A w takim różowym, kwiecistym fartuszku aż szkoda byłoby mi się ubrudzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło! :-) Fartuszek brudzi się przyjemnie, uwielbiam w nim paradować :-) Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  2. piękna ta narzuta, super się prezentuje w pokoju dziecięcym, miłego dnia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) właśnie o taki efekt mi chodziło :-) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Ach narzuta... Moje odwieczne marzenie... Twoja jest fantastyczna, kolorowa i taka duuuuża, kwiaty i półeczka też śliczne:)) Ja kiedyś miałam plan zrobienia narzuty dla mojego synka i powstało dużo kwadratów i jeszcze leżą bo zawsze jest coś pilniejszego do zrobienia ale chyba po świętach się zmobilizuję. Pozdrawiam serdecznie Kasia:))
    Czekam na reportaż i zdjęcia z Gliwic, chętnie się zapoznam bo niestety nigdy nie maiłam okazji być w tym mieście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przekonana, że powołasz do życia niejedną cudowną narzutę! Trzymam kciuki, bolączki życia codziennego znam.. :-) Na reportaż wkrótce zaproszę :-) Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  4. narzuta przepiękna w tych swoich kolorach, a i jej wielkość robi ogromne wrażenie (że też miałaś do niej cierpliwość) gratuluję i fakt, że w przypadku szydełkowania - apetyt też rośnie w miarę jedzenia :) bukiecik wygląda tak wiosennie, a półka z wielkim klimatem (podobnie, jak Twoja magiczna opowieść o codzienności)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) to łóżko dziecięce, więc rozmiar narzuty nie powala, ale nieskromnie powiem, że jestem z siebie dumna. Cierpliwość poćwiczyłam :-) Ściskam ciepło!

      Usuń
  5. Auu jak slicznie, a jak fajnie piszesz slonko! Bardzo podoba mi sie ta teoria, ze w weekendy to juz sama przyjemnosci, ja tez nie lubie wariactwa w soboe a z zwlaszcza sobotnich zakupow, wszystkie sklepy wypelnione sa po brzegi, wole robic zakupy np. w poniedzialek! Przesliczne kwiatuszkowe fotki ale ale ale ta narzutka jest jak marzenie! Milej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, pięknie dziękuję za miłe słowa :-) ja widziałam Twoje szydełkowe cuda - piękne! Weekendowa teoria świetnie się spisuję - polecam. I pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  6. Narzuta bardzo mi się podoba, kolorystycznie idealna. Aż mnie nachodzi żeby coś takiego wydziergać.
    Półeczka ze skarbami urocza;- lubię takie klimaty. Mała kwiaciareczka spisała się na medal;- śliczny bukiecik..
    Serdecznie pozdrawiam i życzę miłej niedzieli.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki komplement z Twoich ust... dziękuję, jest mi niezmiernie miło :-)

      Usuń
  7. Narzuta wspaniała!! Taki kolorowy mix na jasnym tle chyba najlepiej się prezentuje :) Przymierzam się do takiej ale jeszcze daleka droga... :)
    A flakonik z kwieciem super si prezentuje :) A wystawka na półeczce świetna, fajnie możesz tam zmieniać aranżacje :)
    A Gliwic nie znam z tej strony...Chętnie zobaczę jakaś fotorelację :) W sumie az tak daleko nie mam, więc może w jakiś wakacyjny weekend odwiedzę :)
    Pozdrawiam i życzę super niedzieli! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że narzuta się podoba i gorąco namawiam do zmierzenia się z tym tematem. Okazuje się, że nie taki diabeł straszny.. :-) O reportaż wkrótce się postaram :-)
      Pozdrawiam!

      Usuń