12.05.2014

Bujam się

Kołyska gotowa. Jakim cudem udało mi się ją dokończysz w tym całym rozgardiaszu, to ja doprawdy nie wiem. Nie da się jednak ukryć, że odnawianie jej dostarczyło mi mnóstwo radości. Chyba pierwszy raz od dziecięcych lat wzięłam do ręki farbę i pędzel nie tylko po to, by pomalować płaską powierzchnię na jednolity kolor. Dla kogoś namalowanie takich kwiatków to może i bułka z masłem, a dla mnie ogromne wyzwanie. Bo znów musiałam pokonać pewną barierę w mojej głowie i zapomnieć o tym, że niby nie potrafię malować. Może i żaden ze mnie Picasso, ale kwiatki na ludową nutę mi wyszły. Cieszą oko i serce moje, i tak oto się prezentują:




A to już kadr z Ankowego pokoju. Brakującym elementem jest ściana :-) Teraz Anka jest właścicielem największego pomieszczenia w naszym mieszkaniu. I tylko dlatego nie przeniesiemy do niego salonu, że w prawdziwym salonie jest prawdziwy kominek. A u Anki będzie atrapa.. ale o tym za jakiś czas :-)

3 komentarze:

  1. Powiem Ci szczerze, że kołyska wyszła naprawdę śliczna:) A z tym brakiem talentu malarskiego to bym nie przesadzała bo ewidentnie widać, że go masz. Trzymam kciuki za szybkie zakończenie remontu:)) Pozdrawiam Kasia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kołyska wyszła w ludowym stylu;- bardzo mi się podoba.
    Remontów to ja wybitnie nie lubię. Ale tą świeżość po remoncie uwielbiam. Ma się poczucie idealnej czystości.
    Pozdrawiam i życzę szybkiego zakończenia remontu.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Dziewczyny, bardzo się cieszę, że kołyska Wam się podoba. Tym bardziej, że to mój debiut. Remont w toku, na brak zajęć nie narzekam, ale obiecuję wkrótce Was poodwiedzać i nadrobić zaległości. Udanego tygodnia! :-)

    OdpowiedzUsuń