Jakiś czas temu otrzymałam od mojej Cioci Babci Staruszeczki kilka włóczek w burych kolorach. Długo zastanawiałam się, co z nimi zrobić, bo przecież nie wpisują się ani w pastelowe, ani energetyczne trendy, które tak bardzo lubię. Żeby jednak dać im szansę, położyłam je na wierzchu i mimochodem, krzątając się po kuchni, przyglądałam się im kilka razy dziennie. I tak powoli zaczęło powracać do mnie wspomnienie pewnej dzierganej spódniczki z dzieciństwa. Miała ażurowy wzór i właśnie takie jesienne, smutne kolory - brąz z musztardopodobnym. I chociaż doskonale pamiętam, że o wiele bardziej lubiłam chodzić w spódnicy z różowej, błyszczącej tkaniny (strach się bać!), to większym sentymentem darzę wspomnienie o burej dzierganej. W ten sposób zaczęłam zimą oswajać się z jesienną kolorystyką i postanowiłam wykorzystać ją do wydziergania kocyka do Ankowej kołyski. Zdecydowałam się na brąz przypudrowany odrobiną różu. W ten sposób uniknęłam dosłownego nawiązania do siermiężnych czasów i jednocześnie stworzyłam kocyk, który w mojej ocenie ładnie się komponuje z kolorową kołyską i kwiatami.
W trakcie robienia zdjęć zauważyłam, że u Anki jest więcej akcentów z mojego dzieciństwa. Rany, czy słuszna jest myśl, że to już vintage? Stary, trochę kiczowaty obraz w niemal rudej ramie. Drewniany chłopek, którym za szczyla bawiłam się u Cioci Babci. Lalka, którą rodzice kupili mi na początku lat 90-tych. No i już współczesne smaczki nawiązujące do klimatu, który lubię - Miś Uszatek w towarzystwie rozkosznych Sonny Angels (w Paryżu były ubrane w pastelowe makaroniki!), ilustracje z Piotrusia Królika, wykonane przez mojego tatę, a oprawione w ramki, które przywiozłam od przyjaciółki z Anglii. Wiklinowy wózek od dziadków, który wrócił z nimi z wakacji na Węgrzech, kiczowaty wazonik przytargany za 3 zł z bytomskich staroci. A do tego kilka egzemplarzy przepięknych książek, które pamiętają nie tylko moje dzieciństwo, ale również dzieciństwo jednej i drugiej babci. Na chwilę obecną cenię te książki przede wszystkim za genialne ilustracje, takie, przy których wyobraźnia wskakuje na najwyższe obroty. Jeszcze moment i Anka będzie w stanie śledzić dłuższe historie - to dopiero będzie frajda!
Wciąga mnie ten retro klimat, nawet w wersji przerysowanej, ocierającej się o rasowy kicz, i mam ochotę na jeszcze jeden lub dwa drobiazgi w tym stylu. Ankowe salony są jasne i kolorowe, więc wydaje mi się, że łatwo uniknąć tu przesady.
A Wy jakie wnętrza dziecięce lubicie? Motyw przewodni? Pastele? Biel i drewno? A może energetyczny miks kolorów? Ciekawa jestem Waszych komentarzy. Pozdrawiam serdecznie! :-)
Ale tu fajnie u Ciebie:)! Bardzo mi się podoba, będę zaglądać! Co do dziecięcych pokoików to ja lubię delikatnie i jasno:) Lekko pastelowo...:)))Ale to chyba już widziałaś:)
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam
Oj tak, widziałam - piękny ten Wasz dziewczyński zakątek :-) Dziękuję za odwiedziny i za miłe słowa. Zapraszam częściej :-)
UsuńUrocze dodatki. A książki tworzą autentyczny retro klimat :)
OdpowiedzUsuń♥
Dziękuję :-) Miło mi, że Ci się podoba. Pozdrawiam serdecznie! :-)
UsuńBardzo ładne zdjęcia:) Takie pozytywne
OdpowiedzUsuńCieszę się :-) Dziękuję i pozdrawiam!
UsuńWiklinowy wózek - cudo!
OdpowiedzUsuńMi z kolei strasznie się podoba to co jest pod kocykiem - inny kocyk? Kolorowy taki:) pamiętam, że daaaaawno temu moja świętej pamięci ciocia takie robiła... i chyba dlatego kojarzą mi się jako takie retro :)
mam nawet swoją poszewkę od CreaDivy w tym stylu :) miętową z różowymi różyczkami w każdym z kwadratów. Jest piękna...
Jeśli chodzi o dziecięce wnętrza to ja bym pewnie postawiła na pastele... ale to tak tylko, bo jeszcze kuuuupa czasu nawet do myślenia o swoim własnym mieszkanku :P
chociaż ostatnio bardzo mi się podobają białe wnętrza- jeszcze niedawno kojarzyły mi się ze szpitalnymi pomieszczeniami, ale teraz uwielbiam takie oglądać :) biel daje ogromne pole do popisu jeśli chodzi o dodatki :)
Biel zdecydowanie daje ogromne możliwości i właściwie dzięki zmianie kilku dodatków można wyczarować coś zupełnie nowego. Tak miało być i u nas, i sądzę, że wnętrza będą żyły i przechodziły zmiany razem z nami :-) A pokażesz tą swoją poszewkę z różyczkami? Tak pięknie ją opisałaś! Pod kocykiem dla lalki jest Ankowy pled - "walczyłam" z nim niemal całą poprzednią zimę. Nie było łatwo, ale jestem zadowolona z efektu. Co do urządzania własnego mieszkania, to wiesz, życie potrafi nas zaskoczyć :-) Ściskam ciepło i trzymam kciuki za sesję :-)
UsuńBajkowo u Ciebie! W tych starych baśniach się zakochałam, PEREŁKI! Ja również kolekcjonuję cudnie ilustrowane książki dla dzieci (moje niestety nie są tak sędziwe:) I szczerze zazdroszczę umiejętności dziergania! Aneczka ma szczęście, że może dorastać wśród takich wyszukanych przedmiotów:)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za miłe słowa :-) Dziergania nauczyłam się dzięki filmikom na YouTube, w jeden wieczór opanowałam babciny kwadrat i potem już tylko czas stanowił wyzwanie. Polecam, to naprawdę nie jest trudne, a można wyczarować prawdziwe perełki :-) Jeśli polujesz na sędziwe baśnie, polecam targi staroci - ja u nas często widzę piękne, choć nadgryzione oczywiście zębem czasu książki, w bardzo korzystnych cenach. Pozdrawiam serdecznie! :-)
UsuńU Majki w pokoju też można znaleźć mnóstwo rzeczy z mojego dzieciństwa, choćby książki albo lalkę murzynka, czy jakieś przytulanki. Ma nawet po mnie sukienkę!:)) Ja lubię pokoiki delikatne, pastelowe, trochę takie romantyczne, albo typowo w skandynawskim stylu. Pokoik Twojej Anki zaś uwielbiam, szalenie mi się podoba:))
OdpowiedzUsuńPokój Majki jest cudny! :-) I fajnie, że znalazło się w nim miejsce na pamiątki z Twojego dzieciństwa. Ja już odkładam wybrane przedmioty dla Anki, żeby ona mogła je wykorzystać za 20-30 lat (jeśli zechce oczywiście). Dziękuję za odwiedziny i za miłe słowa. Ściskam ciepło :-)
UsuńNie rozumiem zarzutów stawianych burej włóczce:D brązo-róż to jedno z moich ulubionych połączeń, oprócz brązo-turkusu i turkuso-limonki:D Fajowy:D Ostatni kolor to mój najukochańszy, dlatego pokój Leonardzia właśnie taki jest, że niby taka odmiana niebieskiego, oczywiście baza biała. Baza jest ważna;) Macie z Młodą niezłą kolekcję lektur! Ja pielęgnuję jedną taką, baśnie ze Związku Radzieckiego, które z bratem tak lubiliśmy, że książkę "dojechaliśmy" prawie;) Teraz bez okładek straszy, ale za to baśnie najpiękniejsze na świecie:D Pozdrowienia ślemy!
OdpowiedzUsuńBury z musztardą? Nie wierzę. Twój zmysł estetyczny nie mógłby na to pozwolić :-) ale róż z brązem to zupełnie inna bajka :-) No i biały jako baza - świetny, choć szarości czy inne chłodne barwy też cieszą me oczy. A dojechane książki są świetne! Takie cenię sobie najbardziej.. autentycznie mam wrażenie, jakbym przenosiła się w czasie, te genialne ilustracje od razu przenoszą mnie w świat mojego dzieciństwa, tak mocno i głęboko są zakodowane w mojej pamięci. Dobranoc, pchły na noc :-)
Usuńmiś uszatek mnie rozczulił :)))
OdpowiedzUsuńOstatnio przywiozłam z Maminego domu książkę Ewy Szelburg Zarębiny "Przez różową szybkę" - cudowne, krótkie bajeczki z pięknymi ilustracjami. Wróciły wspomnienia... to dzięki takim bajkom budowałam wewnętrzny świat fantazji. Nie było kreskówek i komiksów. Mam wrażenie, że teraz wydawane książki są jakby mniej "magiczne", a rodzice idą na łatwiznę... a może to ja się po prostu zestarzałam :D
OdpowiedzUsuńWięc co z tego, że czujesz się "vintage" - postępuj zgodnie z własnym wewnętrznym przekonaniem. A vintage w twoim wydaniu jest bardzo radosny i świeży (oj, chyba wyszedł mi z tego oksymoron ;) )
Gdybym miała dziewczynkę to zdecydowałabym się na pastele z mocniejszymi akcentami. A że mam Skrzata, a drugi Skrzat wierci się w brzuszku, to poprzestaję na bielach oraz energetycznych czerwieniach i zieleniach - bo niestety niebieskiego nie zniese...
Cóż za radosne nowiny - gratuluję :-) Połączenie bieli z energetycznymi akcentami brzmi świetnie.
UsuńCo do lektur, to nie wiem, czy rodzice idą na łatwiznę, ale prawdą jest, że większość publikacji jest naprawdę na beznadziejnym poziomie. Disnejowskie kreski, komputerowe obrazki.. zero miejsca dla wyobraźni, wszystko podane na tacy i to tak, że oczy bolą. Na szczęście pojawiają się ciekawe pozycje, no i zawsze można sięgnąć do maminej/babcinej szafy :-) A w związku z "vintage" ,jedyne co mnie martwi to to, że przedmioty z mojego dzieciństwa zyskują już ten status. A to bez wątpienia świadczy o tym, że latka lecą... ;-) Ściskam ciepło! :-)
Fajnie wymyśliłaś ten kocyk. Wygląda jak ciastko czekoladowe z różowym lukrem. Przymierzam się do szydełkowego koca i strach mnie bierze:)
OdpowiedzUsuńStrach? Ciebie?! :-) Przecież takie cuda tworzysz z papieru - nawet nie chcę sobie wyobrażać, jakiej precyzji i cierpliwości to czasami wymaga. Koc najlepiej sobie rozłożyć na cały sezon.. mi w trybie bezstresowym, z pracą i zarządzaniem domem, zajął kilka miesięcy. Choć znam ludzi, którzy potrafią takie cudo wyczarować w 2 tygodnie. Dziękuję za odwiedziny i za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie! :-)
UsuńSuper to wszystko wygląda :) Żywe kolory najpiękniej prezentują się na tle bieli ( i może jeszcze delikatnej szarości). Dzięki Twojemu wpisowi zaczęłam sobie przypominać swoje książki z dzieciństwa. Niestety jakiś szlag je trafił... :( To trochę smutne bo to były książki z prawdziwą przeszłością. Jak tylko pojadę do mamy to rozeznam temat ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dzięki! A książkami się nie martw, na różnych starociach z pewnością znajdziesz większość publikacji z dzieciństwa. Włócząc się po targach widzę, że ludzie masowo się ich pozbywają. Powodzenia w polowaniu :-) Pozdrawiam!
Usuńnajlepsze, co może być to połączenie tego, co stare, z nowym, a Ty to pięknie czynisz - przepięknie. Podziwiam książeczki, które uchwyciłaś na zdjęciu i jednocześnie mam żal, że moi rodzice nie zatrzymali moich z dzieciństwa, bo ja bym teraz chętnie pokazała je Zuzi (na szczęście mamy kilka) i rzeczywiście są one niepowtarzalne - grafiki na wysokim poziomie (dziś już bardzo rzadko się tak pięknie ilustruje - w tym stylu i charakterze)
OdpowiedzUsuńKocyk w tych kolorach jest piękny i ten motyw kratki - świetny.
ps. też polubiliśmy baaardzo figurki z dawnych bajek (mamy uszatka w stroju sportowym) :) - Zuzia uwielbia się nimi bawić
Dziękuję za miłe słowa :-) Stare księgi i książeczki są pełne magii. I dobrze, że przynajmniej kilka udało Ci się zachować, to piękna pamiątka i fantastyczna okazja do rozwijania dziecięcej wyobraźni. Taak.. Miś Uszatek rządzi :-) Pozdrawiam serdecznie!
Usuńpiękny ten kocyk! i jak świetnie zgrały się kolory:)
OdpowiedzUsuńach, jak ja zazdroszczę tej umiejętności dziergania na szydełku...
Dziękuję! :-) Jak zazdrościsz, to odłóż na chwilę torby i włącz sobie YouTube. Z Twoim zacięciem i zdolnościami z pewnością w lot to chwycisz :-)
UsuńKocyk uroczy! I wpisuje się w klimat:) A kołyska jakaaaa! I Miś Uszatek. U ciebie tyle piękności! Mamy taki sam wózek, mam jeszcze w planach go ekhm stuningować :D I baśnie, masz ich wspaniałą kolekcję, jedną z nich- Andersena/Szancera tez mamy, i właśnie jesteśmy pod jej urokiem, więc pewnie niedługo o niej coś napiszę:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń