19.10.2014

Gdybym miała ponownie wyjść za mąż..


.. to tylko za tego samego człowieka. Gdzieś słyszałam, że nieładnie się chwalić, ale cóż.. szczerze przyznam, że lepiej trafić nie mogłam. Strzał w serce i strzał w dziesiątkę. Fajny ten mój mąż. 
Gdybym miała ponownie powiedzieć mu "tak", w życiu nie udałoby mi się tego przygotować w takim tempie, jak sześć lat temu. To były jeszcze czasy, kiedy nie czytałam blogów i nie znałam Pinterestu, przy pomocy rodziców udało się wszystko dopiąć na ostatni guzik w trzy krótkie miesiące. Bez tańców i kamerzysty, uroczysty obiad i kolacja dla najbliższych dwudziestu paru osób. Tak jak chcieliśmy. Bez wątpienia powtórzyłabym ten sam scenariusz, ale sama oprawa, dekoracje, no i kiecka.. wszystko wtedy było ładne i eleganckie, ślub i przyjęcie były w cudownym pałacu w Pławniowicach, suknia naprawdę piękna, ale same wiecie, co mam na myśli. Dziś można wyczarować wszystko. Koronki, pompony, porcelana, girlandy, cudne kiecki retro. Sky is the limit. Ale ja nie o tym. Dziś o rocznicach. Celebrujecie? My na szczęście mamy komu podrzucać Ankę, więc jej przyjście na świat niczego w tej materii nie zmieniło. Rocznica ślubu to ważny czas. Nie robimy sobie materialnych prezentów, tylko organizujemy co najmniej kolację na mieście, a najczęściej weekendowy wyjazd. Dbamy o czas dla siebie i jednocześnie o przekaz dla Anki, że rodzice to nie tylko rodzice, lecz przede wszystkim ona i on. (Takie podejście owocuje, bo Anka, widząc okładkę "Przeminęło z wiatrem", na której Rhett trzyma w objęciach Scarlett, mówi, że to książka o rodzicach :-)). W tym roku poszliśmy na całość, zdradziliśmy ukochany Kraków i ruszyliśmy do SPA gdzieś na Dolnym Śląsku. 
Co ja tu będę pisać.. fantastycznie było się tak polenić, nie łazić po kinach i po knajpach, tylko się wyspać, wymoczyć, dać profesjonalnie wymasować. Momentami było romantycznie i elegancko (bo to pałac był!), ale głównie na luzie i baardzo, ale to bardzo rozluźniająco. Z rana dreśnik i bieganie, potem basen, sauna i jaccuzzi, mały spacer lub wycieczka, i znów do wody, potem masaż, później wino. Jak dobrze pobyć razem i razem odpocząć! I to w takiej scenerii:









W okolicy zachwycił nas Lwówek Śląski. Taki niepozorny, centrum musiało być niemal w całości zniszczone, bo dzisiaj straszy kwadratowymi blokami, ale poza starymi murami miasta znajdują się dostojne, stare wille z wykuszami, wieżami, zdobieniami. Do starych willi i kamienic mam ogromną słabość, pisałam o tym już tutaj










Nie mniejszą niespodzianką był Bolesławiec. Z chęcią odwiedzamy atrakcyjne polskie miasteczka, ale o urodzie Bolesławca nigdy wcześniej nie słyszałam. A jest się czym zachwycać! Ceramikę podziwiam od dawna, ale niestety nie pasuje do moich klimatów. Może kiedyś doczekam się tej wiejskiej chaty, wtedy Bolesławiec będzie wskakiwał drzwiami i oknami. Podziwiajcie! :-) 













7 komentarzy:

  1. Widzę, że odpoczywałaś w moich okolicach :-) Bolesławiec uwielbiam :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bolesławiec odwiedziłam kilka razy i za każdym razem mnie zachwycał a ich ceramikę uwielbiam i zawsze jak spotykam sklep oferujący bolesławieckie wyroby,wchodzę do środka i napawam się ich widokiem..
    fajny pomysł na świętowanie rocznicy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne szpa, fajny pomysł na rocznicę:) odczucia w stosunku do powtórki ze ślubu mam podobne - tylko, że ze męża wybrałabym mojego faceta;) Do tej pory nie mogę się nadziwić, że nie wpadłam na pomysł udekorowania WSZYSTKIEGO. Coś tam dłubałam hendmejdowo, jakieś wianki, ozdoby na butelki, itd., ale 5 lat temu nie miałam pojęcia, że można aż tak genialnie przygotować ten dzień. Szczerze mówiąc, nasza rocznica jest dla mnie najważniejszym i najulubieńszym dniem w roku, celebrujemy ją jak się da najlepiej:) A na zdjęciach same cuda:D piękne miejsca!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne miejsce, takie bardzo romantyczne....mmmmmm...na pewno takie chwile jeszcze bardziej zbliżają....Ja także przygotowuję się do naszej rocznicy. I najdziwniejsze jest to, że choć celebrujemy naszą ślubną, to tak naprawdę, zarówno dla mnie, jak i dla niego ważniejsza jest ta rocznica, kiedy zaczęliśmy być parą. A że był to ponury, wietrzny i deszczowy listopad, to pokochałam przy okazji i listopad i pluchę;) W tym roku pierwszy raz tez planujemy weekendowo. Ale czy się uda - czas pokarze:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastycznie spedziliscie rocznice, ach tylko pozazdroscic :)
    My kazdego roku tez swietujemy ten czas, w tym byl weekendowy wypad nad holenderskie morze.
    usciski

    OdpowiedzUsuń
  6. ale cudowna wycieczka :-)))

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń