15.06.2015

Fantazja


Wypoczęłam. Wybawiłam się za wszystkie czasy. Unoszę się pięć centymetrów nad ziemią. Bo jednym z niepodważalnych plusów rodzicielstwa jest to, że można bezkarnie oddawać się przyjemnościom teoretycznie zarezerwowanym dla najmłodszych. I choć wiadomo, że wcale nie trzeba mieć dzieci, by od czasu do czasu wracać do świata fantazji, to z doświadczenia wiem, że bywa różnie. Odkąd Anka jest na świecie, widzę, czuję i postrzegam świat inaczej. A odkąd jest taka kumata, świadoma i wygadana, jakość mojego życia zmieniła się nie do poznania. To samo dotyczy naszych wspólnych podróży. Uwielbiam je, uwielbiam ją - było cudnie! :-)


Muminkową świnkę skarbonkę założyliśmy jakieś trzy lata temu. Wtedy Anka zaczęła oglądać pierwsze odcinki tej bajki (nie miała wyjścia, od lat jestem zakochana w Muminkach i czuję, że w dużej mierze to one rozwinęły moją wyobraźnię) i wtedy też pomyślałam, że za jakiś czas warto by było odwiedzić ich wioskę w Finlandii. Wspólnie z rodziną odkładaliśmy miedziaki i złotówki, czasem dziadkowie dorzucili coś grubszego, i tak uzbieraliśmy kwotę, która w całości pokryła koszt biletów lotniczych (ok 300-350 PLN za naszą trójkę w obie strony), i starczyło jeszcze na kieszonkowe dla Anki. Piszę o tym celowo, by podkreślić, że nie wszystkie podróże muszą kosztować majątek. Podróże marzeń można planować z dużym wyprzedzeniem, a dzięki tanim liniom i couchsurfingowi można je zrealizować naprawdę niewielkim kosztem. Wylot był z Gdańska, więc czekała nas jeszcze przeprawa przez całą Polskę. Miło było się przekonać, że trasę Gliwice-Gdańsk można pokonać już w 6,5 h, jadąc oczywiście zgodnie z przepisami i robiąc co jakiś czas przerwy techniczne. To się nazywa komfort! 

Najpierw konkrety. Wioska Muminków znajduje się w Finlandii, w miasteczku Naantali. Najtańszą opcją transportu był dla nas przelot Wizzairem z Gdańska do Turku, które jest położone jakieś pół godziny drogi od Naantali, bagaż oczywiście tylko podręczny (uwaga, w Wizzairze dozwolony bagaż jest ciut mniejszy niż standard przewiduje). Muminki są otwarte przez kilka tygodni latem (w tym roku od 6 czerwca do 23 sierpnia) oraz kilka dni w lutym. Bilet wstępu zakupiony przez internet wynosi 26 EUR, na miejscu jest nieznacznie drożej. Muminkowy świat jest odtworzony z niezwykłą precyzją. Znajdziemy tam oczywiście czteropiętrowy dom Muminków, chatkę czarownicy, domek na plaży, obóz Włóczykija, dom Paszczaka czy posterunek policji, nie mówiąc już o całej plejadzie postaci czy rekwizytów z bajki. Jedyne, czego zabrakło, to gór na horyzoncie, które tak pięknie prezentują się w bajce, ale przecież nie można mieć wszystkiego :-)

Wrażenia? Nawet nie wiem, od czego zacząć. Nie wiem, czy bardziej cieszyłam się ze względu na Anię, czy na siebie. Uwielbiam Muminki za ich pełen magii świat, w którym jest miejsce na różne odcienie szarości, a nie tylko biel i czerń. Cenię je sobie za to, że Muminki to nie kawa na ławę, tylko szerokie pole dla wyobraźni, że nie pokazują one szarej codzienności, w której chodzi się do przedszkola i do pracy, myje zęby i grzecznie stoi w kolejce. Muminki latają na chmurach, fruwają w bańkach mydlanych, boją się Buki, przesypiają całą zimę, spotykają duchy i czarodziejską lampę, cieszą się, wkurzają i smucą. Nawet nie potrafię opisać swojej ekscytacji, gdy ujrzałam ich dom, gdy mogłam usiąść na werandzie, zajrzeć do kuchni Mamy Muminka czy uściskać Małą Mi. Anka, początkowo bardzo zdystansowana, przełamała się i z masłem w oczach wodziła wzrokiem za Muminkami, raz po raz się do nich przytulając. To jest szczęście wyższych lotów. Gdy Anka jest naprawdę, naprawdę szczęśliwa, nie piszczy i nie skacze, tylko właśnie się wzrusza, nogi ma jak z ołowiu, a wzrok maślany. Zdarzyło się to jej kilka razy w życiu i zawsze było poprzedzone co najmniej kilkoma miesiącami marzeń i oczekiwania na ich spełnienie.

W wiosce spędziliśmy cały dzień i spokojnie moglibyśmy to powtórzyć. Choć wyspa, na której mieszkają Muminki, nie należy do największych, jest na niej kilka przyjemnych tras spacerowych, są dwie sceny, na których odbywają się przedstawienia i inne występy, obozowisko z hamakami i poduchami, są też oczywiście sklepy z pamiątkami i miejsca, w których można coś zjeść. A przy ładnej pogodzie można nawet poplażować - dla nas niestety było za chłodno. 
W sklepie u Ryjka Anka przepuściła całe kieszonkowe. Trzeba przyznać, że ceny mają tam jak z kosmosu, a podobne pamiątki można kupić taniej w zwykłym markecie. No ale chodziło o wrażenia i wspomnienia, więc gdy Ania postanowiła kupić sobie pluszowego Ryjka za 20 EUR, nikt nie protestował. Przy tej okazji sprzedam Wam nasz sposób na radzenie sobie z klasycznym: "Mamo, kup mi!". Po pierwsze, od czwartych urodzin Anka dostaje kieszonkowe (2 zł co tydzień) i w mniejszych lub większych bólach uczy się nim zarządzać. Po drugie, na wakacjach ustaliliśmy, że zabawki kupuje tylko za swoje wycieczkowe kieszonkowe. Gdy je wydała, mogła podziwiać inne pamiątki, cieszyć nimi oczy, a gdy coś jej się bardzo, bardzo podobało, dawałam jej aparat, by mogła zrobić temu zdjęcie. To całkowicie zaspokajało jej potrzeby i pozwoliło nam uniknąć tupania nogami czy niekończącego się marudzenia. Polecam!














Co zrobiło na mnie wrażenie oprócz Muminków? Oczywiście miasteczko Naantali. Wygląda jak bombonierka. Bajeczne drewniane domy, zadbana roślinność, piękny port i fantastyczny widok na morze. Początkowo planowaliśmy zwiedzić Turku, ale cieszę się, że zdecydowaliśmy się podróżować lokalnie i poznać bliżej miasteczko, do którego przyjechaliśmy. W sumie na miejscu byliśmy niecałe trzy dni. Przylecieliśmy we wtorek późnym popołudniem, a wracaliśmy wczesnym wieczorem w czwartek. Idealny czas na wizytę u Muminków i spacer po Naantali. 











Pisząc o naszych krótkich wakacjach nie mogę nie wspomnieć o couchsurfingu. Po raz kolejny przekonałam się, że to rozwiązanie najlepsze z możłiwych. Naszym gospodarzem był Vesa, bardzo sympatyczny człowiek, mniej więcej w wieku naszych rodziców. Vesa mieszka w drewnianej chatce w lesie (więcej o chatce w następnym wpisie). Dookoła panuje cisza i spokój, przerywane tylko ptasim śpiewem czy wizytami sarenek. Zakochałam się w tej przyrodzie. Lubię podróże na południe, ale tak naprawdę urzeka mnie północny krajobraz, płodna ziemia, błękit nieba, gęste lasy, szklana tafla jeziora lub morza szum... Vesa jest emerytowanym wojskowym, praktykującym muzykiem, świetnym kucharzem i bardzo uczynnym gospodarzem. Zadbał o to, byśmy mieli transport z lotniska, następnego dnia zorganizował sąsiada, który zawiózł nas z tego lasu do wioski Muminków, sam nas wieczorem odebrał, a w czwartek zawiózł do Turku. Czy uwierzycie, gdy dodam, że pozwolił nam skorzystać ze swojej sauny, a wieczorem zrobił mi masaż stóp? :-) Wow. 








Urlop zakończyliśmy w Sopocie. Korzystając z tego, że jesteśmy na drugim końcu Polski, zatrzymaliśmy się jeszcze na dwa dni nad morzem. I nie mieliśmy żadnych wątpliwości - jeśli plażowanie, to tylko w Chałupach. Nie, żebym miała jakieś ciągoty w kierunku naturystów.. po prostu plaża w Chałupach jest moim zdaniem najpiękniejsza na świecie. Szeroka, z drobnym piaskiem, a przede wszystkim niemal zawsze pusta. Wystarczył nam kosz z owocami, latawiec i bańki mydlane. To takie proste.
A Wy macie już plany wakacyjne? O jakich podróżach marzycie? Ściskam Was mocno i życzę udanego poniedziałku! :-)




21 komentarzy:

  1. Cudowna podróż! Jakże bym chciała zwiedzić dom Muminków, uwielbiam je! Ale Wam zazdroszczę!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie organizuj świnkę skarbonkę, poluj na tanie bilety i do dzieła! :-))) Pozdrawiam ciepło :-)

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia! Cudownie że marzenia się spełniają i to niewielkim kosztem :)
    Niezapomniana podróż :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wycieczka, w życiu bym na to nie wpadła. Piękne miejsce. Miałyście tyle wrażeń i jeszcze ten nocleg w lesie. Fajna relacja. buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, co fajniejsze, czy ten las, czy Muminki. Wszystko razem piękne, podróż niezapomniana :-) Polecam! :-)) Miło, że tu zaglądasz :-) Uściski!

      Usuń
  4. Cudowna bajkowa podróż :)
    Piękna relacja
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No cudownie! Od razu z miniaturki zdjęcia rozpoznałam, że chodzi o domek Muminków! Ah wspaniałą miałyście podróż! Mam nadzieję, że i ja tam kiedyś dotrę, bo jest na mojej liście marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam mocno kciuki, by udało Ci się dotrzeć do Muminków :-) Jestem przekonana, że zauroczą każdego, kto jest ich miłośnikiem - cudowne, magiczne miejsce :-) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. A ja nawet nie wiedziałam o tym miejscu! Coś wspaniałego!!!
    Najbardziej ciekawi mnie domek Muminków, chętnie bym go zobaczyła z bliska. To trochę, jakby nagle wpaść do książki i znaleźć się w miejscu, gdzie na co dzień żyją nasi ulubieni bohaterowie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, dobrze napisane - to właśnie tak, jakby nagle wpaść do książki :-) Mam jeszcze jedno takie miejsce w mojej głowie.. jako niepoprawna miłośniczka niemal wszystkiego, co wyszło spod pióra L.M. Montgomery, marzę o wizycie na Wyspie Księcia Edwarda.. ale to niestety wymaga nieco bardziej skomplikowanej logistyki :-) Pozdrawiam cieplutko! :-))

      Usuń
  7. wspaniala wyprawa:) zazdroszcze (w sensie pozytywnym), bo tez uwielbiam Muminki, moj najlepszy antydepresant:) mam nadzieje, ze kiedys i mnie uda sie tam wybrac:) bo buzia sama mi sie usmiechala, kiedy czytalam Twoja relacje i ogladalam cudne zdjecia. Dom, w ktorym nocowaliscie tez magiczny, gospodarz - wymarzony. Podoba mi sie tez idea oswajania Cory z pieniedzmi - moze kiedys dane mi bedzie zaczerpnac z tego pomyslu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, taką wyprawę można dość łatwo zorganizować, więc trzymam kciuki i życzę powodzenia :-))) Cieszę się, że relacja Ci się podobała :-) Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. Ściskam mocno! :-)

      Usuń
  8. jak z bajki - boski klimat:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne zdjęcia, ale akurat za Muminkami nigdy nie przepadałam :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :-)) Nie ukrywam, że nie raz spotykałam się z opinią, że Muminki są dziwaczne i straszne, więc nie dziwi mnie Twoje podejście. dla mnie są cudne i magiczne :-) Uściski!

      Usuń
  10. Wooow, ale super się czytało i oglądało tą notkę :) stworzenie takiej wioski muminków - genialny pomysł! Sama wizyta musiała wywołać mnóstwo emocji, zresztą "widać je", gdy się tą notkę czyta :) zdjęcia piękne, mogliśmy złapać chociaż cząstkę tej podróży!

    No i dziwię się, że udało Wam się tak tanio dostać bilety lotnicze :) jak opisujesz tą chatkę Waszego gospodarza, to aż bije z niej magia :) ciekawa jestem dalszej części relacji :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kolory muminkowego azylu prawie, jak w Twoim domu, prawda? bajeczne i piękne - tak przynajmniej przedstawiłaś to miejsce na zdjęciach - można się rozmarzyć. widać, że wyjazd bardzo udany - suuuper.

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaaaa bajecznie!!! A ta wioska Muminków! Nawet nie wiedziałam że taka jest:) cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Perzepiękna wioska Muminków. Uwielbiałam tę bajkę, ale gdy chciałam zainteresować niąmoją czteroletnią córeczkę to miałam później problem po obejrzeniu dwóch (dodam, że lekkich odcinków bez buk, czarownicy itp.) Mała wystraszyła się postaci, którą wręcz uwielbiam - "bobka";-) Miejsce rewelacyjne, w dodatku za tak niewielkie pieniądze;) Podrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię takie bajeczne wpisy. Z przyjemnością wracam do bajek z dzieciństwa. Potrafią mnie zrelaksować, wyciszyć a także rozweselić...cudowny wpis:)

    OdpowiedzUsuń