Wszystko ma swój kres. Nieprzyzwoite wręcz lenistwo w wyborowym towarzystwie również. Nasi współtowarzysze, przemili świadkowie i uczestnicy naszego bezczelnego nicnierobienia, spakowali manatki i wrócili do domu. My też zgarnęliśmy dziś rano dobytek, jednak nam towarzyszyła cudowna świadomość, iż ruszamy w przeciwnym kierunku. Wczoraj wieczorem gospodyni uprzedziła nas, iż w ten weekend kończy się sezon wakacyjny i należy spodziewać się ogromnych kolejek przed promem. Jej wizja była na tyle sugestywna, że zerwaliśmy się skoro świt i wczesnym rankiem dotarliśmy do Sumartinu, skąd odpływał nasz prom do Makarskiej. Przejażdżka po wyspie była bajeczna! Wyobrażacie sobie przecież to świeże poranne światło. Po drodze owce, gaje oliwne i pojedyncze kamienne domy. Kilka malowniczych przystanków z widokami zapierającymi dech w piersiach. Dobrze było poleniuchować, ten tydzień pomógł mi przygotować umysł i ciało do podróży. Ale krew już buzuje, czuję znów ten zew - przygoda czeka!
Sumartin był drugim i jednocześnie ostatnim miasteczkiem wyspy, które do tej pory było nam dane poznać. Zupełnie inne od Supetaru, nie tak malownicze, ale niezwykle kameralne. Szczerze mówiąc, nie miałabym nic przeciwko, gdybyśmy przegapili nasz prom i utknęli tam na kilka godzin. W rzeczywistości niewiele brakowało - okazało się, że na tej trasie kursuje niewielki prom, który mieści zaledwie 25 pojazdów. (Nie)szczęśliwie się zmieściliśmy, więc zdołaliśmy jedynie wypić kawę w porcie, odbyć krótki spacer i ruszyć w stronę Riwiery Makarskiej. I to dopiero była niespodzianka!
Makarska nawet nie miała być przystankiem w podróży. Spodziewałam się komercji do kwadratu, tłumu turystów i zero klimatu, a tymczasem, przybijając do portu, miałam wrażenie, że wkraczam w świat Piratów z Karaibów. Może i mam wypaczone wyobrażenie, ale czułam się, jakbym wchodziła na plan filmowy. Widok na port - perełeczka! Nie mogliśmy oprzeć się pokusie - odsunęliśmy nasze plany na nieco później i ruszyliśmy między wąskie uliczki. Po tygodniu spędzonym na plaży na łóżku z baldachimem lub co najmniej pod trzepoczącym na wietrze parasolem, spacer pomiędzy starymi domami był zupełnie nowym doznaniem. I cieszę się ogromnie, że przede mną kilka dni rasowej podróży. Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć i zgadywania, gdzie jesteśmy teraz :-) Ostatnie zdjęcie jest podpowiedzią. Pozdrawiam serdecznie! :-)
Supetar/Makarska
Sumartin
Sumartin
Sumartin
Poranek na wyspie Brac (nie, nie pijemy za kółkiem. Wino przypadkiem znalazło się w koszyku i wprosiło się w kadr) / Riwiera Makarska
Dachy Makarskiej
Riwiera Makarska
Matko i Córko, a raczej odwrotnie ;-) Mała naśladuje, czyli najpiękniejszy komplement ever
Zgaduj zgadula :-)
Niestety, wszystko ma swój kres :( jeszcze kilka dni temu pisałaś, że wyjeżdżacie - wtedy byłam strasznie podekscytowana, bo i ja lada chwila ruszałam w drogę - do Pragi na kilka dni. Jak czytałam dzisiaj tego posta pierwszy raz, to wracałam już autokarem. Teraz siędzę już w domu przed komputerem... I trochę mi smutno, bo zdecydowanie za szybko minął ten czas! Ale za to są wspomnienia :) Korzystajcie ile się da!
OdpowiedzUsuńNo tak, wszystko się kończy, ale każdy koniec oznacza początek nowego :-) Banał, ale powiem Ci, że mnie powroty do domu i do codzienności bardzo cieszą (może to już ten wiek?). Ciekawa jestem, jak spodobała Ci się Praga. Ja uwielbiam i darzę szczególnym sentymentem :-) Pozdrawiam.
UsuńPiękne widoki! Wspaniała przygoda!
OdpowiedzUsuńWięcej zdjęć, więcej! Pozwól nam oczy nacieszyć ;p
OdpowiedzUsuńWow. Ale cudowne zdjecia. Az by sie chcialo do nich wskoczyc! :) gratuluje
OdpowiedzUsuńAle masz super wakacje, oj będzie co wspominać. Cudne fotki, udzielił mi się ten cudowny klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Dorota
Piękne zdjęcia :)a zadowolenie z wyjazdu widac po cukierkowych uśmiechach :)
OdpowiedzUsuńależ przepiękne widoki - dzięki Twoim klimatycznym opisom wyobrażam sobie, co mogliście tam widzieć. czytam też radość i widzę uśmiechy na zdjęciach (samochód boski po prostu w tym swoim kolorze i kształcie). "Matka z Córką" - piękne :)
OdpowiedzUsuńnie mam zielonego pojęcia, gdzie możecie być teraz
Bajeczne widoczki!! ;)
OdpowiedzUsuńMost w Mostarze w Bośni i Hercegowinie? :) Również tam byłam, bodajże 3 lata temu, a Chorwacja to najbliższe miejsce mojemu sercu,byłam tam 4 razy, a w tym roku wróciłam z niej właśnie 29 sierpnia. Ja z rodzinką mieszkaliśmy w Omiś'u, niedaleko Makarskiej. Chociaż wszyscy byliśmy w szoku, bo przeżyliśmy aż 3 burze na miejscu (nigdy nie było burz) to i tak były one nocą a w dzień piękna, słoneczna pogoda. Eh, aż łezka się w oku kręci że trzeba było wrócić do Polski...
OdpowiedzUsuńZgadza się, to był Mostar. Cudny! Sama Chorwacja też mnie zachwyciła.. Omis zaliczyliśmy tylko przejazdem, Młoda akurat zasnęła, więc nie wyciągaliśmy jej na żaden spacer. Pogoda w tym roku zaskoczyła chyba wszystkich! Dubrownik oglądaliśmy w strugach deszczu... A łezka niech się kręci i już spływa, polska jesień też magiczna! :-)
UsuńZgadula: Mostar!a jakże i Makarska!ha bylim w tym roku i zobaczylim ;)
OdpowiedzUsuń