Każdy z nas ma swoje upodobania lub drobne
dziwactwa. Jedno z moich polega na tym, że gdy dostanę bukiet kwiatów,
nie potrafię się z nim rozstać. Stąd nasza podróż poślubna odbyła się
dopiero tydzień po ślubie, bo nie wyobrażałam sobie, że mogłabym
zostawić lub rozdać to morze kwiatów. Gdy dzień przed wyjazdem na urlop
otrzymałam pęczek róż od przyjaciółki, włożyłam je do bagażnika i
zawiozłam na drugi koniec Polski. A gdy w piątek w nocy mój mąż wrócił z Paryża z
rocznicowym bukietem, wiedziałam już, że kwiaty będą wędrować ze
mną po całym domu. Od wieczora do rana stoją przy moim łóżku w sypialni
(i tutaj się przyznam, że coraz trudniej o kawałek wolnego miejsca na
moim stoliku :-), a w dzień cieszą oko w kuchni. Odkąd mamy w niej
kanapę, większość czasu spędzamy właśnie tam.
Kwiaty włożyłam do wazonu, który kupiłam za 5 zł w Bytomiu. Obok nich stoi butelka od syfonu, również zdobycz minionego tygodnia. Uważne oko dostrzeże w tle kawałki tiulowej spódnicy. Nie, nie przywiozłam jej z targu staroci :-) ale chciałam napisać, że kocham te tiulowe ślicznotki i uwielbiam moją w kolorze rozmytej zieleni, choć zakładam ją tylko od wielkiego dzwonu.
Kwiaty włożyłam do wazonu, który kupiłam za 5 zł w Bytomiu. Obok nich stoi butelka od syfonu, również zdobycz minionego tygodnia. Uważne oko dostrzeże w tle kawałki tiulowej spódnicy. Nie, nie przywiozłam jej z targu staroci :-) ale chciałam napisać, że kocham te tiulowe ślicznotki i uwielbiam moją w kolorze rozmytej zieleni, choć zakładam ją tylko od wielkiego dzwonu.
Z targu wróciłam również z dziadkiem do orzechów - idealnie
pasującym do świątecznych dekoracji. Na razie przycupnął na półce w Ankowym
pokoju i spokojnie czeka na swój czas.
Tutaj mój ostatni
zakup. Marzy mi się zastawa złożona z przypadkowych elementów. Talerze
nie do pary, jeden mniejszy, drugi większy, filiżanka każda inna. I do
tego piękne, stylowe sztućce.
Marzy mi się też Paryż. Zawsze marzę o nim jesienią, bo to właśnie w październiku spędziłam tam ze Stasiem kilka cudownych miodowych dni. W tym roku zamiast Paryża są czekoladki i weekend w Krakowie za tydzień, ale to zupełnie inna historia :-)
Ja także kocham kwiaty. I gdy idę się w nie zaopatrzyć to nie kończy się na jednym bukiecie... Cały dom jest nimi obstawiony :) Boleję nad tym, że teraz trudno będzie o piękne polne kwiaty... :(
OdpowiedzUsuńTeż jestem zdania, że jak najczęściej powinniśmy mieć w domu świeże kwiaty. Latem zazwyczaj zadowalam się hortensjami z ogródka i pojedynczymi gałązkami pelargonii wsadzonymi w małe buteleczki - ustawiam je dosłownie wszędzie. Wydaje mi się, że teraz pora będzie przestawić się na łyse gałązki wetknięte w duże słoje lub upstrzone szydełkowymi kwiatami..
UsuńJa zazwyczaj fotografuję otrzymane bukiety. Szczególnie te na szczególną okazję :) Moim ulubionym jest ten, który otrzymałam od męża w dniu, gdy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy Rodzicami...! :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że ten bukiet jest dla Ciebie szczególnie ważny :-) życzę jak najwięcej kwiatów i wszystkiego dobrego :)
UsuńZazdroszczę Ci tych zdobyczy targowych, bo są świetne. Jakoś nigdy się tam nie umiem wybrać, choć niby wiem gdzie.
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie wiem tylko kiedy, chyba na ten rok już koniec, prawda ?
Jarmark odbywa się przez cały rok - zazwyczaj w pierwszy piątek i sobotę miesiąca. Najbliższy jest 7/8 listopada - ja się wybieram :-)
UsuńUuuu, dzięki. Byłam pewna, że mają zimową przerwę. No to może się tam będziemy mijać :)
OdpowiedzUsuń