Kto by pomyślał, że taka
słoneczna pogoda nastroi mnie jesiennie. Szczerze jednak przyznam, że
tęskniłam już za tą aurą - dni są jeszcze ciepłe, za to poranki i
wieczory chłodne. W słońcu lśnią pokryte rosą pajęczyny, jabłka pachną
apetycznie, pierwsze liście szurają pod stopami (tak, tak!). Lato zawsze
jest bardzo intensywne i pod koniec sierpnia wypatruję już spokojnych
jesiennych wieczorów przy kominku - w doborowym towarzystwie, z kubkiem
gorącej herbaty w ręku i puchatym kocem na kolanach.
Lubię,
gdy wnętrza odzwierciedlają moje nastroje, więc podkreślam jesień
delikatnymi szarościami i fioletami. Nie zmieniam dekoracji co sezon, bo
ich tylu nie mam, ale staram się zawsze zaaranżować przynajmniej jeden
kąt w mieszkaniu. Dziś rano byłam z moim małym pomocnikiem na zakupach -
wróciłyśmy do domu z wrzosami i figami, przed domem ścięłam wyblakłe
już hortensje, wyjęłam z szafy koce i szale i tak oto powstały moje małe
dekoracje.
Uważam, że tkaniny mogą wiele zdziałać,
dlatego wiele moich lamp jest ubranych, stoły przykrywam chustami, na
kanapie zawsze znajdzie się jakiś szal. Takie drobiazgi potrafią
zupełnie odmienić wnętrze.
Obiecałam
popracować nad szerszym planem i mam dla Was coś na zachętę - fragment
salonu. Całego jeszcze nie pokażę, bo jest zdekompletowany po tym, gdy
postanowiliśmy jedną z kanap przenieść do jadalni (gorąco polecam takie
rozwiązanie :-)). Dni szafki między oknami są już policzone - na jej
miejsce czyha znajdujący się jeszcze na strychu sekretarzyk. Powinnam
się w końcu zmobilizować i go odświeżyć. Blog powstał między innymi po
to, by pomóc mi w realizacji moich pomysłów. Teraz, gdy wspomniałam o
sekretarzyku, nie mam wyjścia - muszę się wreszcie za niego wziąć :-)
Najbliższy
weekend upłynie mi pod znakiem miłych spotkań i relaksu. Idealnie
pasuje do niego pyszny syrop lawendowy - moim zdaniem jesienią nie ma
nic lepszego, niż herbata z takim dodatkiem. Teorii tej nie popiera mój
małżonek - konsekwentnie odmawia wypicia syropu, gdyż jak twierdzi, nie
będzie pił szafy :-)
Przy okazji szperania w
szafkach znalazłam kilka ramek, które kilka tygodni temu przywiozłam od
mojej przyjaciółki - pomagałam jej w porządkach i upolowałam dla siebie
naprawdę piękne ramki. Zastanawiam się intensywnie nad tym, jak je
wykorzystać. Macie jakiś pomysł?
Pozdrawiam ciepło i życzę udanego weekendu.
Może fotografie z Waszego dzieciństwa lub Dziadków? Najlepiej czarno-białe fotografie :) Wasz domek w tej jesiennej aurze wygląda jeszcze cudniej! A co dopiero w grudniu?! :) :* MS
OdpowiedzUsuńJa proponuję upiększyć rameczki suszonymi kwiatami w mini rozmiarze - może malutkie różyczki lub begonie z ogrodu a zasuszone tradycyjną metodą zielnikową "na płasko w książce" :-) Może taki pomysł ... idealnie do pięknego jesiennego salonu buziaki Aga C.
OdpowiedzUsuńAguś, bardzo fajny pomysł, oczyma wyobraźni widzę taki mały zielnik nad kominkiem. Kłopot jedynie taki, że ramki to w istocie same ramki - bez pleców i bez szybki. Zastanawiam się, czy nie powiesić gęsto kilku pustych.. pięknie odrapane mogłyby być dekoracją samą w sobie.
UsuńTeż o tym myślałam. Tylko jako wybór kwiatów zaproponawalabym lawendę lub wrzos :) Ale wszystkie inne też będą super :) MS
OdpowiedzUsuńLawenda i wrzos już u mnie goszczą - jak nie w doniczkach, to na wieszaczkach :-) a u Ciebie widać już ślady jesieni? Jak pisałam w komentarzu wyżej, z ramkami jest ten kłopot, że nie mają pleców ani szybki, więc ciężko coś w nich zamknąć.. Kombinuj Kochana dalej :-)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie masz zakładki obserwatorzy. Chętnie bym się dodała, żeby pamiętać zaglądać do Ciebie. A warto:)
Jestem początkująca w temacie, ale obiecuję go zgłębić i pozwolić się wkrótce poobserwować - będzie mi bardzo miło :-)
UsuńPiękna ciepła jesień u Ciebie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witaj, pięknie dziękuję za odwiedziny i miły komentarz :-) Pozdrawiam ciepło!
Usuń